Cukry o dziwo były całkiem w normie, jednak nerki zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Rano bilans wodny wynosił: 2700ml przyjęte, tylko 700ml oddane (chyba nie muszę mówić, że zatrzymana woda w organizmie zrobiła ze mnie małą spuchniętą wieloryboświnkę).
Chciałabym tutaj zaznaczyć jak ważną rolę odgrywają Wasi lekarze prowadzący. Codziennie miałam konsultację diabetologiczną z dr Sokup - z lekarzem, który prowadzi moją cukrzycę od 8 lat, który przygotowywał i prowadził mnie przez całą ciążę (mimo, że wcale nie było łatwo). Jest to ciepła kobieta, która nieustannie poszerza swoją wiedzę biorąc udział w konferencjach diabetologicznych (a uwierzcie mi, stale edukujący się lekarz to w tych czasach rzadkość) który poświęca uwagę pacjentom i nie traktuje ich z góry, tylko jak partnerów do dyskusji o terapii. Na środowej porannej konsultacji dr Sokup zauważyła coś, co wszyscy inni pominęli. Zauważyła (a raczej poczuła) mój oddech. Mój pełen acetonu oddech, który świadczył o rozwijającej się kwasicy ketonowej. I teraz ciekawostka: Kwasica kojarzy się wszystkim z ekstremalnie wysokim poziomem cukru. Mój cukier na tamtą chwilę wynosił 107. Kwasica pojawiła się po podaniu sterydów, ponieważ nerki nie były w stanie dobrze pracować. Białko w moczu gwałtownie podskoczyło (z 0,8 do 2,7) i zaczęło się robić niebezpiecznie. Dr Sokup podjęła natychmiastową decyzję podłączenia mnie do dożylnej pompy insulinowej. Takiej, jaką się podłącza przy zdiagnozowaniu ciężkiej cukrzycy. Takiej, jaką ostatnio miałam podłączoną niemal 18 lat temu, kiedy zdiagnozowano u mnie cukrzycę. Po konsultacji z lekarzami z patologii ciąży zapadła decyzja: podajemy 2 kolejne dawki sterydów (w środę) i w czwartek z samego rana czeka mnie cesarskie cięcie.
A tak właśnie wyglądała dożylna pompa insulinowa, trzeba przyznać ze różnica w technologii jest kolosalna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz