sobota, 2 kwietnia 2016

Dzień 11 (6.12.15)

Ostatni dzień sympozjum, dzień pożegnalny i oczywiście bardzo emocjonalny. Po pierwsze: od samego rana miałam niedocukrzenia (przez godzinę nie mogłam dojść do wyższego cukru niż 75). Po drugie: oczywiście sesja zamykająca była bardzo emocjonalna… Otrzymaliśmy certyfikaty ukończenia programu i po „ceremonii” nadszedł czas pakowania (przekroczyłam limit bagażu….). Pierwsze osoby już wyjechały, więc robiło się coraz puściej, ale i tak zdecydowaliśmy się na imprezę pożegnalną. Świetnie się bawiliśmy wszystko było ok, ale do czasu. Katie rozmawiała z Jonasem z Etiopii, po czym na chwilę od niego odeszła. Kiedy wróciła Jonasa już nie było – miał bardzo ciężką hipoglikemię. Stracił przytomność, zaczęły się drgawki. Całe szczęście kadra była z nami (2 lekarzy na miejscu) i ktoś pamiętał, żeby wziąć ze sobą glukagon. Widziałam już poważną hipoglikemię, ale za każdym razem mnie to bardzo rusza. Dodatkowo fakt, że Jonas jest z Etiopii i nie ma dostępu do glukagonu sprawił, że czułam się jeszcze gorzej. Niestety, świat jest bardzo niesprawiedliwy i gdyby stało się to w Etiopii, Jonas najprawdopodobniej by nie przeżył. Bardzo nas to dotknęło, szczególnie że wszyscy mamy cukrzycę, to mógł być każdy z nas. Całe szczęście wszystko dobrze się skończyło, Jonas ma się już lepiej, co nie znaczy że nie miało to wpływu na nas. Takie wydarzenia spajają i uświadamiają nas jak niebezpieczna jest cukrzyca. Tym sposobem, impreza się skończyła i wszyscy wrócili do hotelu w ponurych nastrojach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz